polly.123
Dołączyła: 05 Sie 2017 Posty: 2 Skąd: Wrocław
Wysłany: 5 Sierpień 2017, 01:51 sprawy miłosne
Hej
Zastanawiam się jak to jest u innych z nieśmiałością, fobią w bliższych relacjach z innymi
Ja mam 20 lat, nigdy nie miałam chłopaka. Nawet nigdy nie miałam bliższego kontaktu niż krótkie rozmowy, na więcej mnie nie stać. Ciężko mi wyobrazić siebie w związku. Wydaje mi się, że trzeba umieć całkowicie otworzyć się przed drugą osobą, a to nie jest takie proste.
Jak to u was wygląda? Też przez problemy z nieśmiałością nigdy nie mieliście bliższej relacji?
Miałem dwie dziewczyny, nieśmiałość w samym kontakcie z nimi nie przeszkadzała, raczej techniczny umysł i strach przed otwarciem się, ale nie nieśmiałość, bo czułem się dobrze w ich towarzystwie. Nieśmiałość przeszkadzała za to w spotkaniach towarzyskich. O ile tolerowałem imprezy bo tańczyć lubię, to jakieś wyjścia na piwo gdzie się tylko rozmawia, były już dla mnie katorgą. Unikałem ich jak ognia, czego druga połówka nie rozumiała i były zgrzyty. To oczywiście w mocno telegraficznym skrócie, w każdym razie problemem nie był sam związek, a raczej relacje ze wszystkimi dookoła.
Mam trochę podobnie jak u poprzednika - z odpowiednią dziewczyna, w intymnej atmosferze, nie jestem nieśmiały - zwłaszcza, gdy ona jest bardziej nieśmiała ode mnie:)
U mnie "te sprawy" wyglądały tak, że do pewnego czasu nie potrafiłem nawiązywać kontaktu z płcią przeciwną. Wydawało mi się, że pasowałbym tylko do kogoś, bardzo podobnego do mnie, tzn. do dziewczyny, żyjącej w swoim świecie. A w otoczeniu w którym się znajdywałem (tzn. głównie klasa w szkole), nie znajdywałem takiej. Później postanowiłem pomóc szczęściu i skorzystałem z popularnej "Sympatii" w internecie, dzięki której odbyłem pierwsze spotkanie sam na sam (bo nie lubię słowa "randka", które brzmi zbyt oficjalnie), a po miesiącu poznałem bliższą sobie "Sympatię". No i byliśmy w takiej, nazwijmy to przyjacielskiej relacji, która zakończyła się, powodując u mnie wielki ból serca (do dziś nie wiem, czy to była taka niespełniona miłość, czy tylko przywiązanie) - po tym, gdy ona poznała partnera (miała prawo, bo nie byliśmy parą - przynajmniej tak mi się wydawało). Następnie byłem w kilkuletnim związku, ale długo by opisywać... z perspektywy czasu myślę, że sporo racji mają ludzie, którzy twierdzą, że jednak najpierw trzeba pokochać samego siebie, nabrać trochę poczucia wartości, a dopiero potem przyjdzie pora na tworzenie związków. Aczkolwiek nie wykluczam, że można ten cel osiągać jednocześnie w dwójkę, wspierając się.
Wiek: 25 Dołączył: 29 Sie 2017 Posty: 20 Skąd: lubelskie
Wysłany: 31 Sierpień 2017, 20:39
Mam 23 lata i nigdy nie miałem żadnej bliskiej znajomej/koleżanki/przyjaciółki (nie mówiąc już o dziewczynie). Co więcej, nie wydaje mi się, żeby ten stan miał w najbliższym czasie ulec zmianie.
polly.123, tak jak w Twoim przypadku, trudno jest mi wyobrazić siebie w związku. Na pewno miałbym problem z okazywaniem uczuć i z otwarciem się przed drugą osobą.
W ciągu ostatnich 2-3 lat przeanalizowałem sporo swoich cech, zachowań, itp., co w zasadzie nie zdarzało mi się wcześniej. Doszedłem do wniosku, że mój rozwój społeczny i hmm... psychiczny, jest dość opóźniony. Jedną z konsekwencji jest brak jakiegokolwiek bliższego kontaktu z płcią przeciwną.
No to ja pewnie już kosmitą jestem,pierwszy poważny związek w wieku 27 lat,przez 2 lata było cudownie.Na miłość nigdy nie jest za późno,czasami przychodzi z najmniej oczekiwanej strony...Osobom bardzo nieśmiałym ciężko jest doświadczyć tej pierwszej miłości w wieku nastoletnim ze względu na duże problemy w kontaktach z płcią przeciwną,znajome blokady,lęk przed oceną-ten iracjonalny pierwotny strach przed tym co pomyślą o nas inni...Czasami warto podjać ryzyko jeżeli czujesz,żę to jest ta,przecież każdy z nas jest na swój sposób wartościowym człowiekiem,zagadaj,zaintrygu ją czymś,,,zachwyć''na moment,a jest szansa,że zwróci na Ciebie uwagę...Miałem z tym olbrzymi problem,żyłem w poczuciu,że nigdy mnie to nie spotka,ta wymarzona miłość,bliskość..a jednak się spełnilo.Wszystko zależy od ,treningu'',zaczynasz od małych przyjaźni,rozmawiania z ludźmi,każdy z nas ma coś ciekawego do przekazania,swoje pasje,przeżycia,czasami bardzo wspólne,czasami wcale nie tak trudno znaleźć nić porozumienia z drugim człowiekiem.Fakt,może to być dla niektórych osób podejście bardzo optymistyczne,ale
to pomaga...optymizm,pozytywne myślenie,od tego na początek należy zacząć,najgorzej założyć coś z góry,że się nie uda,powoli,większość z Was może jeszcze wiele ,,zdziałać'',w tym przypadku młodość jest ważnym atutem...
_________________ Życie to nie bajka,ale trzeba tak kombinować żeby nią było..
Wszystko zależy od osoby z którą się spotyka początki owszem dość ciężkie ale jeśli nadaje się na podobnych falach to przy którymś spotkaniu nieśmiałość puszcza i sam na sam nie ma problemu Po prostu to się czuje czy towarzystwo owej osoby działa pozytywnie a problem polega na strachu przed złym wypadnięciem czy to coś w stylu osaczenia i chęci ucieczki do bezpiecznego miejsca ;p
Rocznikowo mam 27. Przez nieśmiałość nie miałem czasu na te sprawy i od zawsze byłem sam. Nigdy nikogo nie szukałem. Zamiast tego "uciekłem" w naukę, muzykę i różne inne obowiązki. Związki to dla mnie totalna abstrakcja. Z każdym rokiem zależy mi na tym co raz mniej, co raz bardziej mam to gdzieś i nie widzę się w życiu we dwójkę.
Ja twierdzę,że na miłość nigdy nie jest za późno,czasami spotykamy ta właściwą osobę w najmniej oczekiwanym miejscu i momencie,zawsze o tym marzyłem będąc samotnym,z ta myślą nie rozstawałem się nigdy...Nie wolno się poddawać w tym aspekcie życia,bo długoletnia samotność jest okrutna i wielce frustrujaca...miłość pomaga w osobistym rozwoju,motywuje...sprawdzone z autopsji.
_________________ Życie to nie bajka,ale trzeba tak kombinować żeby nią było..
Pomógł: 1 raz Wiek: 25 Dołączył: 28 Cze 2012 Posty: 267 Skąd: Kraków
Wysłany: 22 Luty 2019, 22:10
Na miłość niby nigdy nie jest za późno, ale z wiekiem coraz bardziej zmniejsza się waga uczuć, a coraz bardziej rośnie znaczenie takich kwestii pragmatycznych. Czy masz stabilną pracę, jak byś się dzielił obowiązkami, czy planujesz zostać w tym mieście, takie tam.
Ja byłem z kimś dwukrotnie, raz to był po prostu związek, a za drugim razem "związek niewypowiedziany wprost", bo w praktyce zachowywaliśmy się jak chłopak i dziewczyna. Dało mi to kilka doświadczeń, szczególnie cenię sobie teraz dziewczyny, które już na początku znajomości jasno komunikują, czy interesuje je sama przyjaźń, czy i miłość. Po co aluzjami robić komuś nadzieje, tym bardziej, jeśli ktoś te aluzje źle zrozumie...
Ciekawią mnie obecnie "szybkie randki", ale chcę najpierw poznać opinie ludzi, którzy już na takich byli
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach